Na rynku pojawia się coraz więcej polskich marek, produkujących kosmetyki ze składem którym naprawdę mogą się pochwalić. W dzisiejszym wpisie chciałabym przybliżyć Wam te z nich, które stosuje od jakiegoś czasu oraz jedną z której oferty na pewno wkrótce skorzystam! Jeśli jesteście ciekawe o jakich produktach mowa, zapraszam do czytania dalej.
Naturalne, nietestowane na zwierzętach, z dobrym składem. Takie są kosmetyki firm, które chcę Wam pokazać. Być może znacie je wszystkie, a może żadnej. Chcę podzielić się z Wami tym co dobre i polskie. Naprawdę jestem dumna, że mogę kupić coś rodzimej produkcji, za nie aż tak wygórowaną cenę. Zwłaszcza w stosunku do jakości. Pierwsza część to produkty do pielęgnacji, w kolejnej będzie o kolorówce. Zaczynamy! Kolejność przypadkowa:
Resibo
Bardzo podoba mi się sposób w jaki twórcy mówią o swojej marce. Więcej o ich filozofii* możecie przeczytać tutaj. Nie mają póki co szerokiego portfolio, ale widać że produkty które są dostępne zostały naprawdę dobrze przemyślane i wykonane z największą starannością. „Minimalizm przy maksymalnej efektywności oraz zachowaniu dostępnej polityki cenowej, biorąc pod uwagę stosunek kosztu zakupu do jakości wyrobu.” Umówmy się, nie są to może najtańsze kosmetyki, ale już mogę powiedzieć że wydajne i przynoszące oczekiwane rezultaty, a to chyba najważniejsze.
Obecnie testuję ich dwa produkty; słynny już olejek do demakijażu oraz krem ultranawilżający. Obie rzeczy sprawdzają się bez zarzutu. Olejek genialnie usuwa nawet najcięższy podkład, zostawia skórę miękką i ukojoną. Ściereczką dołączona do zestawu wykonujemy przy okazji delikatny peeling. Jest bardzo łatwa do utrzymania w czystości, wystarczy woda z mydłem i dokładne wysuszenie. Krem jest bardzo bogaty, świetnie radzi sobie z nawilżeniem, ale nie zapycha. Bez problemu można używać go pod makijaż, nie robi z podkładem nic złego.


Bardzo zainteresowała mnie ta mgiełka nawilżająca. Zawiera wodę różaną, a ja uwielbiam wszystko co różane! Zdecydowanie ten produkt Resibo wskoczył na moją listę zakupów.
Purite
Marka stworzona przez trzech pasjonatów. Więcej o filozofii firmy* możecie przeczytać tutaj.
Z Purite testuję dwa produkty do włosów. Przyznam, że nie przykładałam specjalnej wagi do tego, czym pielęgnuję włosy. Starałam się kupować szampony z trochę lepszym składem, ale w dalszym ciągu moje włosy bardzo szybko się przetłuszczały. Poza tym jak to ja, testowałam mnóstwo rzeczy jednocześnie. Postanowiłam uprościć pielęgnację włosów, ograniczyć kosmetyki do minimum i zobaczyć czy dzięki temu dłużej będą zachowywać świeżość.
Używam preparatu zakwaszającego włosy na bazie octu, a dosłownie od kilku dni szamponu w kostce. Pierwszy z nich wydaje mi się mieć dobre działanie na włosy. Trochę czuć ocet, ale po wysuszeniu włosów zapach wyparowuje. Oczywiście można robić octowe płukanki i pewnie efekt będzie podobny (choć w tym kosmetyku mamy dodatkowo specjalnie dobraną kompozycję ziół), ale ja już przestałam się oszukiwać że mam na to czas. Dzięki takiej formie w atomizerze pamiętam o użyciu produktu codziennie, a tylko regularne stosowanie może przynieść efekty. Trudno mi je póki co ocenić, ponieważ inne kosmetyki odstawiłam dopiero niedawno. Zużyłam na razie około 1/5 opakowania, ciekawa jestem czy działanie będzie lepsze przy takiej uproszczonej pielęgnacji.

Co do drugiego produktu mam bardzo mieszane uczucia. Stosowałam już swego czasu taki szampon i efekty były podobne, więc może szampony w kostce tak mają 😉 Mam wrażenie jakby włosy były.. niedomyte. Mimo że tak „na oko” wyglądają dobrze, to są mocno dociążone (moje włosy z natury są sypkie i śliskie) i mam wrażenie że nieświeże. Zobaczę jak będzie dalej, ale taka forma mycia włosów to zupełnie inna bajka niż jakikolwiek szampon w płynie. Miałyście jakieś doświadczenia z szamponem w kostce? Ciekawa jestem czy u Was było podobnie.

Posiadam również ich balsam do ust różano-migdałowy, bardzo przyjemny w użyciu. Pięknie pachnie i dobrze nawilża. Dostępna jest też wersja miętowo-czekoladowa.

Jeśli chodzi o ofertę Purite, bardzo podoba mi się ten olejowy rytuał oczyszczający. W sumie jest to dość podobny produkt do olejku Resibo.
Purite ma w swojej ofercie także przepiękne, ręcznie robione mydła.
Ministerstwo dobrego mydła
A skoro już o mydle mowa, to nie sposób nie wspomnieć o jego ministerstwie 🙂 Cuda cuda.. co tu dużo mówić. Póki co nie miałam (niewątpliwie) przyjemności stosować żadnego z ich produktów, jednak bardzo, ale to bardzo mam ochotę spróbować hydrolatu różanego. Do pielęgnacji mojej cery naczynkowej idealnie sprawdziłby się też olej z orzechów laskowych. A do kąpieli w wannie, w której tak rzadko mam okazję się zanurzyć, sprawię sobie półkulę kąpielową róża z glinką francuską. Bo jest piękna. I z różą 😉 (moje panieńskie nazwisko to Różycka – chyba nie sądzicie, że to przypadek?).
Zielone laboratorium
W pełni wegańskie, stworzone w poszanowaniu natury, przez dwie kobiety znające się na rzeczy (biochemika i biotechnologa). Filozofia* która przyświeca tej marce to słowa samej Mahatma Gandhi: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”. Bardzo ujęła mnie ich akcja wsparcia różnych fundacji. Jak mówią właścicielki firmy: Nasze kosmetyki są w pełni wegańskie. Jedyny udział zwierząt, jaki można w nich stwierdzić, to inspiracja. Kupując dany kosmetyk, 5% z jego sprzedaży przekazujemy wybranej organizacji . Tutaj dostępna jest ich pełna lista. Ja dzięki mojemu zakupowi, wsparłam Fundację „Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt – Viva!”. Ogromnie cieszy mnie, że mogłam w taki sposób przekazać środki na szczytny cel. Naprawdę brawa dla właścicielek za taką akcję! Sam produkt również spodobał mi się od pierwszego zastosowania. Jest to odbudowująca odżywka do włosów z miętą, jabłkiem i ekstraktem zbożowym. Zaraz po różanym zapachu uwielbiam miętowy, a ten kosmetyk naprawdę mocno pachnie wszystkimi olejkami eterycznymi.

Jeśli na dłuższą metę nie polubię się z kostką myjącą do włosów z Resibo, myślę że dam szansę temu szamponowi detoksykującemu z proteinami owsa i zieloną herbatą. Opis bardzo mnie zachęcił do sięgnięcia po niego!
Make me Bio
Wszystkie kosmetyki tej marki stworzone są z produktów roślinnych, przebadane przez dermatologów i oczywiście nietestowane na zwierzętach.
Z ich oferty posiadam póki co jedynie krem pod oczy. Jest to pierwszy tego typu produkt od dawna, po użyciu którego rzeczywiście odczuwam różnicę. Stosuję go od kilku miesięcy rano i wieczorem. Zauważyłam znaczną poprawę kondycji skóry wokół oczu, jest nawilżona i napięta.

Nie powiem, kusi mnie sporo rzeczy.. przede wszystkim puder do oczyszczania twarzy, w który najprawdopodobniej zaopatrzę się po skończeniu olejku Resibo.
Gdzie kupić
Powyższe produkty (poza tymi z Ministerstwa Dobrego Mydła) można kupić bezpośrednio ze strony producentów, są też dostępne w drogerii internetowej mintishop.pl i to tam większość z nich odkryłam. Jeśli chcecie zamówić coś od różnych firm, na pewno jedno zamówienie u nich się bardziej opłaci (nie jest to post sponsorowany 😉 ). Niektóre z nich, jak Resibo można również dostać stacjonarnie (przynajmniej w Warszawie, nie wiem jak w innych miastach).
Lista kosmetyków które planuję kupić jest oczywiście bardzo subiektywna. Koniecznie przejrzyjcie ofertę tych producentów pod kątem swoich potrzeb, jestem pewna że znajdziecie coś ciekawego! Podzielcie się w komentarzach, czy używałyście kosmetyków marek wymienionych we wpisie i dajcie znać, jeśli stosujecie inne godne polecenia polskie kosmetyki naturalne. Niech ja też dowiem się czegoś nowego! 🙂
* Kilka lat przepracowałam w agencjach reklamowych i to określenie zawsze wydawało mi się mocno na wyrost. Ale tutaj ma sens. Bo te firmy naprawdę mają swoją filozofię i nie jest to tylko pusty slogan.

Pingback: Nowości w kosmetyczce #3 |()
Pingback: Miesiąc dla zdrowia #18 - jak zmniejszyć ilość chemii w swoim otoczeniu - Life Manager-ka()
Pingback: Wywiad z PiggyPEG |()
Pingback: Ile kroków ma mój rytuał pielęgnacyjny? |()